W tym roku po raz pierwszy do naszej spiżarni trafił chrzan tarty własnej produkcji. Lubimy chrzan jako dodatek do mięs, wędlin i jaj. Do tej pory kupowaliśmy gotowe produkty, ale dowiedzieliśmy się, że w takim produkcie chrzan stanowi nie więcej jak 50%. Reszta to woda, olej, cukier i inne dodatki. A przecież my chcemy jeść chrzan tarty, a nie wodę z olejem.
Nasze prababki nie miały antybiotyków od koncernów farmaceutycznych, dlatego dobrze znali i cenili siłę chrzanu. Działa on bakteriobójczo, pomaga leczyć infekcje górnych dróg oddechowych i zapalenie zatok. Wzmacnia i oczyszcza organizm. Chrzan kojarzy się nam z Wielkanocą. Obowiązkowo na stole wielkanocnym musi być chrzan tarty. Związane jest to z faktem, że nasze prababki wczesną wiosną sięgały po chrzan tarty w celu wzmocnienia organizmu i zwalczenia wirusów w czasie przesilenia wiosennego. W ten sposób także oczyszczano organizm po zimie. Wiosną zaczynały się prace na roli, dlatego bardzo ważne było, żeby członkowie rodziny byli zdrowi i mieli siłę na ciężką pracę.
Właściwości chrzanu:
- Leczy przeziębienie, katar, kaszel, zapalenie oskrzeli, astmę, gruźlicę.
- Oczyszcza zatoki i likwiduje stan zapalny.
- Działa wykrztuśnie i odkażająco na drogi oddechowe.
- Przyśpiesza przemianę materii.
- Likwiduje zaparcia, wzdęcia i zgagę.
- Zwalcza wolne rodniki i działa przeciwnowotworowo.
- Zwiększa wchłanianie żelaza, dzięki temu pomaga zapobiegać anemii.
- Wzmacnia odporność organizmu, ponieważ ma dużą zawartość witaminy C.
Jak zrobić chrzan tarty?
Składniki:
- korzeń chrzanu 4 szt = około 1 kg
- ocet jabłkowy 4-5 łyżek
- gorąca woda 250 ml
Przygotowanie:
Wszystkie prace z chrzanem najlepiej wykonywać na świeżym powietrzu lub przy otwartym oknie lub włączonym wentylatorze. Tarcie chrzanu powoduje silne łzawienie i pieczenie oczu.
- Korzeń chrzanu obrać i zetrzeć na tarce, na najmniejszych oczkach.
- Starty chrzan zalać wodą z octem i wymieszać.
- Całość wymieszać i przekładać do małych słoików.
Z podanych składników wyszło mi 5 małych słoików z naprawdę ostrym chrzanem. Jeden słoiczek zostawiłam sobie w lodówce „na już”, a reszta czeka w chłodnej spiżarce na wykorzystanie.
Brak komentarzy